Maty silikonowe – test

Trzy rzeczy kończą mi się w kuchni najszybciej – mąki, drożdże i papier do pieczenia. Długo wzbraniałam się przed wypróbowaniem wielorazowych podkładek do pieczenia. Nie mam też w domu ani jednej silikonowej foremki – jakoś nie wzbudzają mojego zaufania. W końcu jednak odważyłam się i… jestem zachwycona!

O czym właściwie mówimy

Chcę Wam opowiedzieć o moich doświadczeniach z matami silikonowymi. Są to prostokątne, cienkie podkładki, których można używać do wyrabiania ciasta, do pieczenia albo jako podstawki pod ciepłe naczynia. Znajdziecie je w różnych wzorach i rozmiarach. Ja mam dwie, o wymiarach: 40 x 60 cm i 30 x 40 cm. Tej pierwszej używam jako stolnicy, na drugiej piekę.
Moje maty niczym szczególnym się nie wyróżniają, ale jeśli zależy Wam na gadżetach, znajdziecie wśród tego asortymentu coś dla siebie:
  • rozmaite wzory i motywy we wszystkich możliwych kolorach,
  • wyrysowane podziałki, przeliczniki miar i wag itp. (uwaga! podziałki często są wypukłe, a ich wzór odbija się na wałkowanym cieście),
  • klipsy do spinania maty po zwinięciu jej w rulon,
  • maty do makaroników – z zagłębieniami, do których przelewa się ciasto na makaroniki (co wcale nie znaczy, że upieczenie ich robi się nagle banalnie proste),
  • maty do pieczenia z „ząbkami” odprowadzającymi nadmiar tłuszczu,
  • maty do pieczenia rolad – mają naokoło rant, który nadaje ciastu kształt; a po upieczeniu można biszkopt od razu zwinąć,
  • maty dekoracyjne z wzorem, który odbija się na wałkowanym cieście (i w tym przypadku jest to efekt zamierzony!) – miałabym jednak wątpliwości, czy to naprawdę działa, wałek ze wzorem u mnie się kompletnie nie sprawdził.

 

Fot. Garneczki.pl
Rozpiętość cenowa jest spora. Najtańsze i najprostsze można kupić już nawet za 10 zł. Najdroższe kosztują 160 zł i więcej.

Moje doświadczenia

W moim przypadku wszystko zaczęło się od silikonowej „stolnicy”, czyli maty do wyrabiania ciasta. Któregoś roku Mikołaj stwierdził, że muszę ją mieć i podrzucił mi ją pod choinkę (może liczył na jakieś ciasteczka w kolejnym roku, ale przeliczył się – nie kultywujemy takich amerykańskich tradycji ;)). Szybko przekonałam się o plusach takiej maty:
  • Nic się nie przykleja. Większości ciast nie podsypuję w ogóle mąką przy wyrabianiu. Jeśli są bardziej klejące albo wałkuję je po kilka razy, jak np. ciasto na pierogi – wtedy owszem, rozsypuję trochę mąki na macie, ale jest tego nieporównywalnie mniej niż w przypadku drewnianej stolnicy.
  • Nic się nie przypala i nie przywiera. Naprawdę ciężko jest przypalić od spodu ciasteczka pieczone na silikonowej macie. Dodatkowo – po upieczeniu wszystko pięknie od maty odchodzi, nie trzeba (a nawet nie wolno!) nic podważać nożem czy zdrapywać z blachy. Jeśli macie foremki silikonowe, wiecie, o czym mowa. Ja poznałam ten efekt dopiero przy matach, bo – jak już pisałam – do foremek mam spory dystans (nie próbujcie tego zrozumieć, nie ma racjonalnego wytłumaczenia :)).
  • Mycie to czysta przyjemność. Po pierwsze – niewiele jest ciasta, które przywarło do maty na amen. Po drugie – wszystkie resztki schodzą pięknie po spłukaniu wodą i przetarciu gąbką. Zapomnijcie o zeskrobywaniu zaschniętego ciasta nożem (o nożach też zapomnijcie – ale o tym za chwilę).
  • Duża stolnica w małej kuchni. Nareszcie mam naprawdę dużą powierzchnię roboczą, a nie muszę się martwić o to, gdzie schowam stolnicę. Matę można zwinąć w rulon albo złożyć w kostkę i zmieści się w kącie najmniejszej szuflady.

 

Żeby nie było tak pięknie – są też minusy. I tu znowu kilka punktów:
  • Czasem nowa mata ma nieprzyjemny zapach. Łatwo można sobie z tym poradzić, posypując ją sodą oczyszczoną. Soda pozostawiona na macie na całą noc powinna wchłonąć zapach. Później wystarczy ją zmyć i mata jest gotowa do użycia. Poradziłam sobie kiedyś w ten sposób z silikonowymi pojemnikami na żywność.
  • Przygotowując ciasto na macie, nie można używać ostrych narzędzi – to największy mankament silikonowych mat. Każde draśnięcie nożem to w najlepszym wypadku rysa, w najgorszym – dziura. A dziury w silikonie mają to do siebie, że lubią się powiększać. Po krótkim czasie mata jest do wyrzucenia. Nie tylko ostre noże mogą ją przeciąć. „Udało mi się” podziurawić matę także foremkami do ciast i nożem z tworzywa – specjalnym do używania przy matach silikonowych.
  • Dodatkowe wydatki. Trzeba zaopatrzyć się we wspomniany wyżej nóż z tworzywa, w przeciwnym wypadku nie będziemy w stanie wyrobić na macie np. kruchego ciasta. Warto kupić też foremki z tworzywa i wałek z powłoką silikonową. Ten ostatni nie jest konieczny, ale dzięki niemu nie trzeba będzie posypywać ciasta dodatkową mąką, a przecież także po to kupuje się silikonową matę – żeby tej dodatkowej mąki było jak najmniej.
  • Nadaje się do pieczenia tylko na płaskiej blasze. Do form i foremek nadal trzeba będzie używać papieru do pieczenia, ewentualnie natłuszczać je i wysypywać otrębami, bułką tartą, mąką itp. Próbowałam piec chleb w keksówce wyłożonej matą silikonową. I wszystko się udało, ale bochenek miał nierówne boki w miejscach, gdzie mata się zawijała. W zasadzie było to oczywiste, ale co mi szkodziło spróbować 😉
  • Pieczywo i inne wypieki trzeba ściągać z maty zaraz po wyjęciu z piekarnika, bo bardzo szybko nasiąkają wilgocią i spód zaczyna mięknąć. Na papierze do pieczenia czy w formie nie ma takiego efektu, a przynajmniej nie po tak krótkim czasie. Chleb zostawiony na macie dosłownie 5 minut nie będzie miał już twardej, chrupiącej skórki od spodu.

 

Moje maty silikonowe wiele już ze mną przeszły. Niestety mają pecha, bo nie traktuję ich ulgowo. W użytku są w zasadzie non stop i – przyznaję szczerze – czasem zdarza mi się przejechać po nich ostrym nożem, kiedy np. robię jagodzianki i nóż z tworzywa nie daje rady przeciąć ciasta. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Moja pierwsza mata jest już w koszu, pod koniec była przedarta niemal na pół.
Dlatego właśnie ja nigdy nie zainwestuję w matę za 150 zł. Wolę kupić 15 sztuk za dychę i nie denerwować się, że coś mi się „przez przypadek” przedziurawi. W stosunku do tego, co do tej pory wydawałam na papier do pieczenia, i tak jestem do przodu 🙂
A Wy? Używacie mat silikonowych?
Tekst: Ewa

Podobne wpisy