Pita to kapryśne chlebki. Nie zawsze wychodzą takie, jak powinny. Czasem nie chcą się “napompować”. Ale i wtedy można je przeciąć na pół i nafaszerować samymi pysznościami. Jako nadzienie szczególnie polecam szarpaną wieprzowinę. Do tego jakaś ulubiona surówka, sos i powstaje pyszna kolacja! A może przygotujecie je jako dodatek do dań z grilla?
Składniki
(na ok. 10 chlebków)
3 szkl. mąki pszennej chlebowej typ 650-750
10 g suchych drożdży
1 i 1/4 szkl. wody
1 łyżeczka soli
Wszystkie składniki mieszamy i wyrabiamy zwarte, elastyczne ciasto – ręcznie albo mikserem z hakiem do ciasta drożdżowego. Formujemy z ciasta kulę, wkładamy do omączonej miski i przykrywamy ściereczką. Odstawiamy na ok. godzinę w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Po tym czasie ciasto znów chwilę wyrabiamy i dzielimy na 8-10 równych części. Z kawałków formujemy kule i rozpłaszczamy je w dłoniach lub rozwałkowujemy dość cienko. Odkładamy rozwałkowane placki na omączoną deskę, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na pół godziny do wyrośnięcia.
W czasie drugiego wyrastania można już zacząć rozgrzewać kamień do pizzy/chleba – położony na kratce na pierwszy poziomie poniżej środka piekarnika. Kamień rozgrzewamy w 220 stopniach.
Jeśli nie mamy kamienia, po prostu nagrzewamy piekarnik do 220 stopni z umieszczoną w środku blachą, która też musi się nagrzać.
Rozwałkowane placki kładziemy partiami na kamień lub na blachę i pieczemy w 220 stopniach przez 12-15 minut. W pierwszych minutach powinny mocno urosnąć i przybrać okrągły kształt. Później czekamy, aż się zarumienią.
Źródło: Moje Wypieki
4 komentarze
Julia Laszuk
on 22 października 2016 at 13:29Wyglądają cudownie! Aż ślinka cieknie! Zapraszam na kluseczki dyniowe! https://jaglusia.wordpress.com/2016/10/22/kluski-dyniowe-z-serem-plesniowym/
eva
on 23 października 2016 at 00:03Dziękuję, chętnie zajrzę, bo mam jeszcze trochę dyni do wykorzystania 😉
Ervisha
on 22 października 2016 at 09:17Uwielbiam te chlebki 🙂
eva
on 23 października 2016 at 00:02Ja się ich trochę boję, bo czasem się nie udają, więc rzadko je jemy, ale też muszę przyznać, że je bardzo lubię 🙂