Sajgonki
Poleca: Krolcia
Źródło: Wielkie Żarcie
Fot. Krolcia |
Sajgonki, sajgonki natychmiast przywołują u mnie wspomnienia z czasów liceum. Wtedy to budki ze wschodnim jedzeniem wyrastały jak grzyby po deszczu i właściciele ich przeganiali się w jakości jedzenia, chcąc przyciągnąć jak największą liczbę klientów. Człowiek wchodził do którejkolwiek i był raczony wspaniałymi sajgonkami! Z koleżankami przynajmniej 2 razy w tygodniu lądowałyśmy na przepysznych chrupiących sajgonkach.
Wspomnienia dobrych czasów i blog pchnęły mnie do znalezienia idealnego przepisu na sajgonki. I znalazłam! To te! Idealne w smaku! Chrupiące przy każdym ugryzieniu! Jeśli ktoś lubi takie smaki, koniecznie musi je zrobić, bo będzie zachwycony!
Składniki:
papier ryżowy (około 15 sztuk)
makaron sojowy (ja użyłam 50 gramów suchego produktu)
350 gramów mięsa mielonego (użyłam więcej ze względu na mięsożernego męża, no i było to mięso wieprzowe)
grzyby mun – 6 sztuk (pominęłam, kupując za to mieszankę chińską, która zawiera już grzyby)
3 garści mrożonej mieszanki chińskiej
garść kiełków sojowych z puszki bądź świeżych (zużyłam pół z 400 ml puszki; 400 ml to oczywiście masa wszystkiego co jest w puszce: wody itd.)
3 średnie pieczarki
mała marchewka
mała cebula
jajo
sos sojowy – 4 łyżki
łyżeczka wegety
pieprz
około pół litra oleju do smażenia
sos: U mnie był to słodki sos chili dla mnie i pikantny sos chili dla męża, są też w sprzedaży specjalne sosy typowo do sajgonek. Ja polecam jednak te sosy chili.
Farsz
Jeśli mamy osobno kupione grzyby mun, zalewamy je wrzątkiem, aby zmiękły, a następnie kroimy na paseczki.
Kroimy pieczarki w paseczki, cebulę w piórka, marchewkę w zapałkę.
Na patelni podsmażamy mięso z cebulką, pieczarkami i marchewką. Kiedy mięso już przestanie być czerwone, dodajemy mieszankę chińską (ewentualne też grzyby mun), kiełki soi, sos sojowy, wegetę i pieprz. Podsmażamy wszystko.
Ponieważ w sajgonkach ważne jest, żeby farsz i gotowa potrawa były dość „suche”, to farsz podsmażałam tak długo, aż wyparował cały powstały z warzyw sos. Gotowy farsz przekładamy do miski.
Makaron sojowy zalewamy na około 3-5 minut wrzątkiem i czekamy, aż zmięknie. Po tym czasie odcedzamy makaron i kroimy na drobne kawałki, dokładamy do miski z farszem, dokładnie mieszamy i w razie potrzeby doprawiamy jeszcze wegetą i pieprzem. Kiedy farsz nieco przestygnie, wbijamy jedno jajko i dokładnie mieszamy.
Sajgonki
Potrzebny jest talerz z ciepłą wodą i czysta kuchenna ściereczka, na niej będziemy zawijać sajgonki.
Bierzemy papier ryżowy i zanurzamy go na chwilę w wodzie z jednej i drugiej strony, aż zacznie mięknąć. Kiedy zrobi się miękkawy i lekko śliski, przekładamy go na ściereczkę. Na brzeg nakładamy farsz, zawijamy dwa razy w rulonik, a następnie składamy boki i zawijamy resztę (podobnie jak gołąbki). Gotowe sajgonki przekładamy na deskę i dajemy im obeschnąć. Ostrożnie z układaniem ich zbyt blisko – mocno się do siebie potrafią skleić.
Sajgonki muszą być „suche”, w przeciwnym razie pękną podczas smażenia.
Nagrzewamy olej (ja to zrobiłam w małym garnuszku). Sajgonki lubią się MOCNO do siebie kleić, dlatego po pierwszej próbie usmażenia dwóch jednocześnie zrezygnowałam z tego i smażyłam je dalej pojedynczo. Wrzucona sajgonka puszcza pęcherze, mocno syczy, ale to normalne, spokojnie. W początkowej fazie nie próbujcie jej dotykać jakimkolwiek narzędziem. Natychmiast się przyklei i rozerwiecie papier ryżowy. Poczekajcie chwilę, aż będzie widać, że się zrumieniła, i wtedy należy ją obrócić. Po pierwszych 2-3 sztukach dojdziecie do wprawy i wyczujecie też, czy olej nie jest za gorący i jak długo trzymać sajgonkę w tłuszczu. Usmażoną najlepiej wyjąć na kratkę, żeby nieco ociekła lub na chwilę na papierowy ręczniczek.
Ja dawałam do środka jedną kopiastą łyżkę farszu i z tej ilości wyszło mi 15 sajgonek.
Sajgonki najlepsze są same z odpowiednim sosem, ale u mnie zawitały na obiad z porcją ryżu. Sosem polewamy sajgonki w ostatniej chwili albo podajemy go osobno w małej miseczce.
Fot. Krolcia |
Fot. Krolcia |
Fot. Krolcia |
Fot. Krolcia |
Fot. Krolcia |