Od miesiąca wymyślam, co włożyć Synowi do szkolnej śniadaniówki. Tak powstał cykl Lunchbox, czyli drugie śniadanie do szkoły. Czasem dorzucam coś słodkiego. Ale ponieważ staram się, żeby dzieci nie jadły kupnych słodyczy, przygotowuję wszystko w domu. Kiedy wpadłam na te orzechowe batony, uznałam, że muszę je zrobić. W stu procentach zdrowe nie są – w końcu w kupnych płatkach jest trochę cukru i sztucznych składników. Ale to i tak o wiele lepsza alternatywa niż słodki baton w czekoladzie kupiony w szkolnym sklepiku. A do tego batony z masłem orzechowym przygotowuje się bez pieczenia. Wystarczy wymieszać składniki i włożyć całość do lodówki. Po kilku godzinach można już kroić. Uwaga! Kleją się do rąk!
Składniki
2 szkl. płatków śniadaniowych
1/2 szkl. masła orzechowego
1/2 szkl. miodu
Miód mieszamy z masłem orzechowym. Jeśli miód ma stałą konsystencję, można go lekko podgrzać w rondelku. Dodajemy płatki i całość delikatnie mieszamy, aż do powstania jednolitej masy.
Masę orzechową przekładamy do foremki – ja wykorzystałam jednorazową formę aluminiową (masa zajęła pół prostokątnej formy), ale można nawet przełożyć ją na talerz czy deskę wyłożoną papierem do pieczenia. Masa jest zwarta i na pewno się nie rozleje.
Wkładamy masę do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc. Dobrze schłodzoną kroimy na prostokąty.
Źródło: The big man’s world
6 komentarzy
Asia
on 5 października 2017 at 21:31Wyglada swietnie. Polecasz jakies konkretne płatki śniadaniowe, czy te, ktore akurat sa pod ręka?
Ewa Popielarz
on 9 października 2017 at 08:47Ja wykorzystałam kółka miodowe. Ale z każdymi się uda, choć kukurydziane pewnie się pokruszą przy mieszaniu, bo masa jest dość gęsta.
Karolina
on 5 października 2017 at 20:08Robię bardzo podobne 🙂 Pyszne!
Ewa Popielarz
on 9 października 2017 at 08:48A czym się różnią Twoje batony od tych? Chętnie je wypróbuję z jakimiś modyfikacjami 🙂
green goodies
on 5 października 2017 at 18:43proste i pyszne, świetny pomysł na przekąskę 🙂
Ewa Popielarz
on 9 października 2017 at 08:49Właśnie tak. Tylko trzeba cierpliwości, żeby ich nie zjeść, jak zastygają w lodówce 🙂