Anna Starmach, autorka przepisu, reklamuje te pączki ptysiowe w następujący sposób: nie zawierają drożdży, więc nie ma problemów z wyrastaniem; są małe, więc nie muszą się długo smażyć. Tyle że klasyczne pączki też nie smażą się długo, inaczej ociekałyby tłuszczem. Może chodzi o to, że w garnku mieści się sporo pączków ptysiowych na raz? Jeśli tak, to faktycznie – w dwóch turach wysmażyłam kuleczki z całego ciasta.
Nie wiem, co sądzić o tych minipączkach ptysiowych. Nie mogę odmówić im smaku. Choć dla miłośników słodkości mogą się okazać za mało dosłodzone. Można to nadrobić cukrem pudrem albo np. polewą czekoladową. Jednak ciasto parzone jest według mnie o wiele bardziej pracochłonne w przygotowaniu niż drożdżowe. Cóż, spróbujcie sami – może akurat okaże się, że to są pączki Waszego życia?
Składniki
(na ok. 35 sztuk malutkich pączków)
300 ml wody
80 g masła
2 łyżki cukru
400 g mąki
1 łyżeczka cukru z wanilią
3 jajka
olej lub smalec do smażenia
Wodę, masło i cukier umieszczamy w garnku i zagotowujemy. Kiedy składniki się rozpuszczą, dodajemy mąkę i cukier waniliowy. Podgrzewamy ciasto jeszcze chwilę, dokładnie mieszając, do momentu, aż będzie odchodzić od ścianek garnka.
Odstawiamy ciasto na chwilę do przestudzenia – najlepiej przełożyć je do innej miski. Gdy ciasto nieco przestygnie, dodajemy po jednym jajku i dokładnie mieszamy – łyżką, ręką lub mikserem. Na początku będzie to trudne, bo ciasto jest bardzo zwarte, z czasem zacznie się rozwarstwiać, żeby na koniec znowu uzyskać jednolitą konsystencję.
Z powstałego ciasta lepimy kuleczki wielkości orzecha włoskiego.
Smażymy kulki na rozgrzanym do 175 stopni oleju lub smalcu. Jeśli nie mamy termometru cukierniczego, sprawdzamy temperaturę, wrzucając kawałek ciasta na rozgrzany tłuszcz. Jeśli zacznie od razy skwierczeć, temperatura jest właściwa – trzeba tylko uważać, żeby pączki nie rumieniły się za szybko.
Usmażone pączki odsączamy z nadmiaru tłuszczu na ręczniku papierowym. Podajemy np. posypane cukrem pudrem.
Źródło: Anna Starmach, Pyszne na słodko
4 komentarze
Kraina Sosny
on 2 lutego 2016 at 18:09Ciasto parzone jest bardziej złożone w przygotowaniu niż drożdżowe? Przecież Ogranicza się do trzech czynności. Składniki trzeba zagotować, połączyć z mąką, a na koniec wmieszać jajka i można smażyć. To właśnie z drożdżowym jest więcej pracy. Najpierw trzeba przygotować zaczyn na ciasto, odczekać aż urośnie. Potem wyrabiać z pozostałymi składnikami jakieś 10 minut. Odstawić na godzinę do wyrośnięcia. Potem formować kulki, znowu odstawić do wyrośnięcia i dopiero smażyć. Drożdżowe zajmuje znacznie więcej czasu 😀
eva
on 2 lutego 2016 at 22:32W zasadzie wszystko się zgadza, ale przy cieście drożdżowym "złożony" jest tylko czas 🙂 Jeśli jeszcze skorzysta się z pomocy robota kuchennego (a ja korzystam), to wystarczy w zasadzie odmierzyć składniki. Reszta to głównie czekanie 🙂
W parzonym cieście jest dużo momentów, które przyprawiają mnie o drżenie – czy się uda 😉 Szczególnie moment mieszania jajek z ciastem. Oj, nie lubię tego…
Ale parzone robiłam kilka razy w życiu, a drożdżowe robię kilka razy w tygodniu. Pewnie stąd moje odczucia 🙂
Madzia - happinessdiy
on 2 lutego 2016 at 14:40Miałam zamiar w tym roku odpuścić sobie tłusty czwartek, ale cały internet oszalał na punkcie słodkości i chyba nie dam rady!!!
eva
on 2 lutego 2016 at 14:54Ja odpuszczam 😀 Ale w ubiegłym tygodniu smażyłam pączki już ze trzy razy. Na ten rok wystarczy 😀